Semestr trwa już prawie dwa miesiące. Zajęcia prowadzone są zdalnie. Część z nich jest odbywana synchronicznie (udział studentów w wideokonferencjach), część asynchronicznie (pisanie recenzji, przygotowywanie prezentacji i inne). Po przeprowadzeniu kilku zajęć pojawiły się pewne problemy. Można je jednak szybko rozwiązać. Jednym z nich jest pogłębienie wybranych tematów, innym uwzględnienie problemów, które nie znalazły się w przedstawionym studentom programie zajęć. Warto przemyśleć te kwestie, bo wiążą się z aktywizacją uczestników konwersatoriów.
Nowe wyzwania
Prowadzenie zajęć zdalnych z użyciem metod synchronicznych i asynchronicznych stawia kolejne wyzwania przed prowadzącymi. Sposobem zdiagnozowania części z nich były w moim przypadku ostatnie konsultacje. Zanim skupimy się na zaliczaniu nieobecności, pytam studentów o przebieg zajęć, wady i zalety.
Zauważyłem, że moi rozmówcy chętniej niż zwykle włączają kamerę, rozmowa jest bardziej bezpośrednia. Otrzymałem dzięki tym rozmowom potwierdzenie, że zastosowany przeze mnie schemat zajęć generalnie sprawdza się, podział na grupy był trafny, zaakceptowano propozycję prezentacji studium przypadku, ponieważ pozwala na rozszerzenie / uzupełnienie zajęć o intrygujący i przez to łatwy do przyswojenia historyczny konkret.
Studenci dyskutują w grupach, a potem także na forum. Czy to im wystarcza? Czy można wprowadzić dodatkowe elementy dyskusji?
Więcej przerw na rekapitulację
Jednym z postulatów zgłaszanych przez studentów jest chęć pogłębienia wybranych wątków tematów podjętych na zajęciach. W stosowanym przeze mnie schemacie wydawało mi się, że na tą część poświęciłem wystarczająco czasu. Możne jednak nie uwzględniłem innego aspektu?
Często przywoływanym argumentem przeciw zajęciom zdalnym jest właśnie brak bezpośredniego kontaktu z prowadzącym. Studenci coraz bardziej odczuwają potrzebę tego kontaktu, wymiany, co powinno nas cieszyć. Zajęcia zdalne, jak i prowadzone w takim samym trybie konsultacje nie stoją temu na przeszkodzie.
Spójrzmy wstecz. Który ze studentów, bez konieczności zaliczenia zaległości, zgłaszał się dobrowolnie na konsultacje? Mogę policzyć ich na palcach jednej ręki.
Pandemia odmieniła nasze dyżury i pod tym względem. Studenci chcą rozmawiać, warto więc zacząć pytania o samopoczucie, jak sobie radzą, z jakimi problemami się borykają. Natomiast w czasie zajęć potrzebują więcej przerw na rekapitulację.
Reżim zajęciowy
Po raz kolejny łapię się, że raz ustalony program nie powinien być jakimś fetyszem. To prawda, że należy go konsekwentnie realizować. Czy zajęcia jednak należy traktować jako rodzaj naszej skamieniałej mądrości dydaktycznej? Szybko może pojawić się i po naszej stronie znużenie, uczucie powtarzalności (rok w rok podobny program).
W semestrze w teorii mamy 15 spotkań (2-3 odpadają z powodu konieczności przeprowadzenia spraw organizacyjnych, omówienia prac, czasem naszej choroby lub godzin rektorskich). Warto jednak rozważyć, czy po 5 spotkaniach nie zrobić przerwy w realizacji naszego programu i zarządzić tzw. zajęcia wolne (nie mylić z wolnym czasem)?
Oczywiście, do takich zajęć również należy się przygotować. Przez pierwszych pięć zajęć można notować problemy, które warto będzie poruszyć w czasie zajęć pozaprogramowych. Dotyczy to i prowadzącego, ale przede wszystkimi studentów, którzy zgłaszają interesujące ich bardziej kwestie. Można je pogrupować, podzielić na bloki i wybrać niektóre jako temat wolnych zajęć.
W takim podejściu widzę same korzyści. Studenci mają poczucie współkształtowania programu zajęć, mogą wykazać się własnymi zainteresowaniami, mogą spojrzeć na pewne zagadnienia w sposób niekonwencjonalny, wreszcie – możemy zyskać sposobność przedstawienia własnych badań, pokazania swojego warsztatu.
Zajęcia zdalne nie pokrywają się ze stacjonarnymi. Z większą dbałością i wrażliwością powinniśmy podchodzić do problemów studentów, ich potrzeb także w zakresie kontaktu i wymiany intelektualnej. Podczas pandemii każdy zbiera nowe doświadczenia w tym zakresie.