W piątek wezmę udział w szkoleniu dotyczącym elektronicznego obiegu dokumentów, który wprowadza nasza uczelnia. Od czasu do czasu uczestniczymy w różnych szkoleniach, które mają podnosić nasze kompetencje, a w konsekwencji usprawnić zarządzanie i funkcjonowanie UWr. Ten kurs może jednak okazać się kluczowy. Zanim jednak projekt zostanie w pełni wdrożony, będziemy żyć w światach równoległych, dwóch epokach.
Kursy, kursy…
Myślę, że nikt nie wzbrania się przed podnoszeniem swoich kompetencji, jeśli otrzymuje odpowiednie wsparcie. Uczelnia organizuje różne kursy. Dla mnie kwestią zasadniczą jest to, czy są one dostosowane do naszych potrzeb.
Nie mamy zbyt dużo czasu. Jeśli przekazywane są zbędne informacje, w dodatku w sposób – nazwijmy go – rozwlekły, budzi to poirytowanie lub zniechęcenie. Sprawa kursu dotyczącego elektronicznego obiegu informacji była już podejmowana na ostatnich posiedzeniach Senatu.
Zaproszenie do wzięcia udziału nadeszło, w piątek rozpocznę szkolenie (o wrażeniach napiszę w następnym wpisie). Mam nadzieję, że przebiegnie sprawnie.
Żegnaj papierze?
Usprawnienie obiegu dokumentów (czytaj uproszczenie) i wprowadzenie ich elektronicznej wymiany było, jeśli sobie dobrze przypominam, jedną z zapowiedzi obecnego JM Rektora. Dobrze się dzieje, że działania takie podjęto, bo pierwsze kroki zrobiono wiele lat temu wprowadzając USOS. Zabrakło jednak kontynuacji.
Mając tą świadomość i gorącą chęć ujrzenia tytułowej „świetlanej przyszłości na widnokręgu”, chcę jednak podzielić się krytycznymi uwagami. Pewne sprawy są bardziej widoczne w chwili, gdy jesteśmy zmuszeni do działań. Jeszcze przed świętami otrzymałem polecenie przesłania sprawozdania rocznego z działalności placówki, którą kieruję.
Nie jest to nic nowego i zaskakującego. Zaskoczyło mnie jednak to, że poza wersją elektroniczną, mam dostarczyć także wersję papierową. Kolejne podobne oczekiwania zostały rychło sformułowane.
Mam teraz zrobić sprawozdanie z pracy naukowej w minionym roku. Także w tym przypadku mam wypełnić przesłany formularz oraz … wydrukować i podpisać go.
Pytania, pytania…
Cieszę się więc z udziału we wspomnianym kursie. Może w końcu dowiem się, że „papierowy świat” powoli stanie się przeszłością, a czeka mnie / nas jedynie „świetlana przyszłość” biurokracji cyfrowej…
Nie widzę sensu powielania wszystkich informacji w postaci drukowanej, a za chwilę dojdą protokoły z egzaminów itd, itd. Mam nadzieję, że zapowiedź reform przeistoczy się w rzeczywistą zmianę.