Początek roku akademickiego nie należał do łatwych. Za mną są już pierwsze zajęcia. Prowadzę je w dwóch trybach: stacjonarnie i zdalnie. Pod koniec tygodnia pojawiły się jednak kolejne bardzo niepokojące informacje o wzroście zachorowań. Nie są to już tylko dane statystyczne, dotyczą także naszego uniwersytetu i pracujących czy studiujących na nim osób. Prawdopodobnie w przypadku moich zajęć (nauki humanistyczne) będę musiał wkrótce przejść całkowicie na tryb zdalny. Nie jest to dla mnie większym problemem, będę mógł przy tej okazji dopracować stosowane metody kształcenia. Jedną sprawę trzeba postawić jasno: dydaktyka stacjonarna funkcjonuje równoprawnie obok zdalnej czy hybrydowej. Konieczne jest jednak zastosowanie innych metod do każdego z tych trybów.
Wzrost zachorowań a uniwersytet
Liczby zachorowań przestały być już abstrakcyjne. Za chwilę zakażenie i choroba, oby nie ciężka, mogą dotyczyć nas czy członków naszych rodzin, przyjaciół. UWr nie jest żadnym wyjątkiem. Wczoraj rektor naszej uczelni, prof. Przemysław Wiszewski poinformował w mediach społecznościowych, że jego drugi test na obecność wirusa okazał się negatywny. Tym samym może zakończyć dobrowolną kwarantannę i wrócić do pracy. W ostatnich dniach zanotowano jednak pierwsze zachorowania na naszej uczelni, wśród zakażonych są pracownicy i studenci.
Wydaje się, że sytuacja – jeśli nie pojawią się jakieś nadzwyczajne okoliczności – będzie się jeszcze pogarszać. W najbliższych dniach, tygodniach należy się spodziewać wprowadzenia kolejnych ograniczeń. Z pewnością wpłyną one na nasze badania i dydaktykę. Kto wie, czy już teraz nie należy raz jeszcze przemyśleć nasze zamierzenia badawcze i tryb zajęć.
Zajęcia stacjonarne w przypadku nauk humanistycznych czy społecznych stają się– mimo zarządzonych środków ostrożności – coraz bardziej kłopotliwe. Czy zajęcia hybrydowe w tej sytuacji są jakimś remedium? Czy instytuty są przygotowane na taki typ zajęć? Wkrótce mają się odbyć kolejne webinaria, które mają nam zwrócić uwagę na stronę metodyczną. Zastanawiam się jednak, czy nie powinny się odbywać wieczorową porą? W środku dnia każdy z nas prowadzi zajęcia lub się do nich przygotowuje. Aktywne uczestniczenie jest więc wykluczone (na pociechę pozostają nagrania).
Różne metody zajęć synchronicznych i asynchronicznych
Postanowiłem raz jeszcze przemyśleć swoje zajęcia, wykłady i ćwiczenia / warsztaty. Jeśli będę zmuszony przejść na tryb zdalny, oznacza to, że metody wykorzystywane w czasie zajęć stacjonarnych będzie trzeba radykalnie zmienić.
Przeglądam różne strony internetowe koleżanek i kolegów z zagranicy, którzy byli kilka miesięcy temu dla mnie dużą inspiracją. Nie zawiodłem się. Są pomysły, są ciekawe głosy w dyskusji.
Większość znanych mi uczelni od początku zadeklarowała, że będzie prowadzić zajęcia tylko w trybie zdalnym. Ponadto przesunięto o dwa tygodnie rozpoczęcie semestru, by lepiej je przygotować. Sprawa jest dyskusyjna. Skrócono semestr, także czas na przygotowanie się do egzaminów. Proponowane metody do prowadzenia zajęć budzą także kontrowersje.
Większą uwagę przykłada się na opracowanie wykładów w formie audio czy video (45 minut lub dwa razy po 20 minut), po które mogliby sięgać studenci w dogodnej chwili. Sam wykład (część aktywna) trwałby 45 minut i polegał na dyskusji ze studentami. Jeszcze inna propozycja polegała na tym, by udostępnić wcześniej wykład, a samo spotkanie podzielić na dwie części po 45 minut. W pierwszej, ogólnej, studenci mają uczestniczyć w dyskusji, w drugiej, biorą udział jedynie pojedyncze osoby, które nie uzyskały odpowiedzi czy też chciałaby pogłębić taki czy inny wątek.
Zmiana trybu zajęć, wymusza porzucenie dotychczasowych metod, w to miejsce trzeba wprowadzić inne. O stosowanych przeze mnie metodach oraz reakcji na nie studentów będę informować w następnych wpisach.